sobota, 1 września 2012

Zakopane wita!

Jak wiecie w tym roku tydzień wakacji spędziłam w Zakopanym. Wyjazd okazał się jak najbardziej udany, a miasteczko zauroczyło mnie niesamowicie!

Zakopane wg danych z 2009 r. liczy ok. 27 tysięcy ludzi. W rzeczywistości sprawia wrażenie dużo większego z powodu tłumów turystów, którzy przyjeżdżają tam zarówno latem jak i zimą. Najbardziej zatłoczonym miejscem są Krupówki, czyli jedna z ulic Zakopanego. Wokół niej skupione są różnego rodzaju sklepy, sklepiki, restauracje czy stragany. Muszę przyznać, że miejsce jest niesamowicie klimatyczne i zaledwie po przejściu kilkudziesięciu metrów możemy zauważyć specyfikę miasta. Ludzie są tam bardzo otwarci na przyjezdnych. Starsi mieszkańcy chętnie opowiadają różne historie i podpowiadają co warto zwiedzić. Najbardziej jednak urzekł mnie widok na Giewont. Nigdy nie byłam jakąś szczególną miłośniczką gór, ale po tym wyjeździe zmieniłam swoje nastawienie. Dodatkowymi atrakcjami z pewnością jest możliwość przejażdżki dorożką, pokazy (miałam okazję zobaczyć występ mima czy kobiety z wężem) oraz maskotki, od których aż roi się na Krupówkach. 



Uwielbiam drewniane domki, których w Zakopanym jest całe mnóstwo! Głównie są one budowane w celu późniejszego wynajmu turystom. W tym roku miasteczko pobiło rekord w kategorii przyjezdnych. 15 sierpnia, aby wjechać na Kasprowy Wierch kolejką, trzeba było stać w ok. 7-godzinnej kolejce! 

Zakopane leży u podnóża gór, więc grzechem byłoby, gdybym nie wybrała się na małą wycieczkę. Jaworzynką udaliśmy się nad Czarny Staw Gąsiennicowy. Widok stamtąd jest niesamowity! Na wyciągnięcie ręki mamy takie szczyty jak Kościelec, tzw. Granaty (oraz całą Orlą Perć – najtrudniejszy i najniebezpieczniejszy szlak w Tatrach Wysokich) itp. Wracając już, zaszliśmy do Murowańca, który wszyscy turyści powinni odwiedzić, a potem Boczanem  do Kuźnic. 

Największym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że praktycznie wszyscy mijani przez nas turyści witali się z nami. Jak się okazało to taki zwyczaj – góry są na tyle niebezpieczne, że takie pozdrowienie jest oznaką m.in. oferowanej pomocy w potrzebie. 

Udaliśmy się również pod Gubałówkę. Po spacerze na Halę Gąsiennicową postanowiliśmy jednak tylko popatrzeć na nią od dołu i wrócić na ciepłą herbatę do domku. Dla bardziej leniwych stworzono kolejkę linowo-terenową, którą w 5 minut dojedziemy na szczyt. 



Jeżeli tylko będziecie mieli okazję wybrać się do Zakopanego – nie zastanawiajcie się ani chwili! Od razu pakujcie bagaże ;) Widoki są przepiękne, ludzie sympatyczny, a na dodatek oscypki z żurawiną pyszne! Mieliśmy szczęście, ponieważ pogoda dopisała,  a nasz domek znajdował się prawie na szczycie Antałówki, skąd wspaniale było widać Tatry z Orlą Percią na czele. Niestety nie udało nam się wybrać nad Morskie Oko nad czym ubolewałam całą drogę powrotną, ale kolejnym razem na pewno tam zawitam. 

Byliście kiedyś w Zakopanym? Jak Wasze wrażenia? I jak udały się Wasze wakacje? Piszcie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz! Mam nadzieję, że jeszcze tu zajrzysz :)