Sesja zaliczona, a ja od prawie tygodnia korzystam z pięknej pogody w mojej rodzinnej miejscowości. Chociaż przez większość czasu nadrabiam zaległości w pracy, to mam nadzieję, że zima odeszła już na dobre - w końcu witające nas poranne Słońce dodaje energii do działania!
Yankee Candle opanowało już całą blogosferę (i nie tylko). Początkowo myślałam, że cały ten szum jest mocno przesadzony - w końcu co niezwykłego może być w świeczkach? Otóż może! Nie mam pojęcia co w sobie kryją, ale moje serce również podbiły już po pierwszym zapaleniu wosku. Dzisiaj chcę Wam pokazać zapach, który może i nie pasuje do obecnej pory roku, ale jest idealnym kompanem dla wieczornej herbaty.
Co o Christmas Eve mówi Producent? "W oczekiwaniu na
pojawienie się na niebie „tej” pierwszej gwiazdy – dobrze jest
potrenować cierpliwość i wprowadzać się stopniowo w świąteczny nastrój.
Jak to zrobić? Wystarczy zasiąść wygodnie w fotelu, otulić się ciepłym
pledem, zaparzyć herbatę i rozgrzać wosk Christmas Eve. Wigilijna
tarteletka od Yankee Candle to miszmasz słodkich śliwek i owoców
kandyzowanych. Całość pachnie i smakuje jak najwytrawniejszy, grudniowy
keks i pozwala na to, aby delektować się świąteczną atmosferą przez 365
dni w roku. Bo wosk Christmas Eve to hołd dla bożonarodzeniowej
atmosfery i esencja wigilijnego oczekiwania na pierwszą gwiazdkę."
Zapach jest niesamowity! Ciepły, łagodny i nieco słodki. Bardzo długo utrzymuje się w pokoju i szybko roznosi się po całym mieszkaniu.
Tarteletka mieści aż 22 g wosku, który podobno wystarcza aż na 8 h palenia. Do kominka wsypuję niewiele zapachu, więc myślę, że spokojnie wystarczy mi na dłużej. Ilość, którą widzicie na zdjęciach palę przez jakąś godzinę i zapach jest przez cały czas wyczuwalny. W cenie regularnej wosk kosztuje 7 zł, ale np. na Goodies.pl zapachy miesiąca można upolować za 5,25 zł. W asortymencie sklepu zapach możemy kupić również w postaci:
- świecy w słoiku - 104 g/41 zł
- samplera - 49 g/10 zł
- tealightów - 12 sztuk po 19 g/39 zł
Początkowo ceny wydawały mi się dość wygórowane, ale biorąc pod uwagę wydajność i jakość - jestem jak najbardziej na tak! Przecież raz na jakiś czas można zrobić sobie mały prezent, prawda ;)?
Wosk bez problemu usuwa się z kominka. Zawsze zostawiam go po zgaszeniu świeczki, ponieważ bez palenia pachnie jeszcze przez kilka dni. Później delikatnie podgrzewam wosk, aby odstał od ścianek, usuwam i kruszę kolejny :)
Zdecydowanie na plus jest również szeroka oferta zapachów Yankee Candle. Jestem pewna, że każda z Was znajdzie coś dla siebie. Jak na razie jest to mój bezkonkurencyjny pomysł na piękny zapach w pokoju!
Miałyście Yankee Candle? Jaki jest Wasz ulubiony zapach?
Dobranoc!
P.S. Zapraszam do polubienia mnie na FACEBOOKU, INSTAGRAMIE oraz BLOGLOVIN :)