niedziela, 27 lipca 2014

"Ksiazkoholizm", czyli jak czytac i nie zbankrutowac

Odkąd pamiętam, kochałam czytać. Czasami zastanawiam się, czy przypadkiem nie przyszłam na świat z książką w ręku - to bardzo prawdopodobne! Gdy chodziłam do szkoły podstawowej, gimnazjum, a nawet liceum, zaczytywałam się całymi dniami w coraz to nowszych historiach. Lekcje zawsze odrabiałam na kolanie na szybko, 5 minut przed pójściem spać. Na studiach czytam....kodeksy i dywagacje o tym czy procedura karna naprawdę powinna nazywać się procedurą, a może procesem? Jaka jest różnica między karą umowną a odszkodowaniem? I czy pozytywistyczna koncepcja państwa prawa jest bliższa państwu demokratycznemu niż niepozytywistyczne ujęcie owego ustroju? A kiedy uporam się ze wszystkimi tomami ksiąg tajemnych, nie czuję już takiej radości i satysfakcji z odkrywania losów nowych bohaterów. Nie zmienia to jednak faktu, że cały czas moja kolekcja książek rośnie, a ja niecierpliwie czekam na wolne dni, aby móc je otworzyć i odciąć się od rzeczywistości choć na chwilę. 




Jednak nie o mojej książkowej historii będzie ten post. Chcę Wam zdradzić kilka patentów na to, jak sukcesywnie powiększać swoją biblioteczkę i nie wydawać na nowe pozycje majątku. Jasne, że możemy pójść do biblioteki, wypożyczyć książkę i odhaczyć ją na liście "do przeczytania". Jak najbardziej jest to rozsądne wyjście i sama zamierzam w końcu zapisać się do miejskiej biblioteki. Chociaż płacenie 25 zł za to, że nie jestem zameldowana w mieście jest wg mnie trochę chore - skoro studiuję to chyba jasne, że bywam na miejscu. No i zawsze mają mój adres tak czy inaczej. Skąd więc pomysł na powiększanie własnej biblioteczki? Są książki do których lubię wracać i czytam je co roku. Nikt mnie nie pogania i nie muszę biec na drugi koniec miasta (ewentualnie jechać kilkadziesiąt km, gdy jestem w domu), żeby ją wypożyczyć. Albo co gorsze - czekać w kolejce. Tak więc, gdy zaczęłam zaopatrywać się w moje książki must have, na półkę wpadły też przypadkowe pozycje. 




Kilka sposobów, dzięki którym nie wydaję majątku na własne książki:

1. Allegro - chyba każdy wie, że można tam znaleźć perełki za grosze. Zawsze, gdy chcę kupić jakąś książkę, najpierw sprawdzam ile kosztuje właśnie tam. Porównuję z ceną w księgarni i już wiem czy warto ją zamawiać czy nie. Przykładowo książki: "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" i "Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy" w Empiku kosztują po 29,90 zł (teraz widzę, że na stronie internetowej jest też pakiet w promocji za 36,49 zł (regularnie 39,90 zł)). Ja moje dorwałam za ok. 35 zł z przesyłką (cena pakietu 25 zł i jednej książki: 14,80zł). Zawsze to jakaś oszczędność i przesyłka jest doręczona do domu :)

2. Księgarnie internetowe, z których kupuję najczęściej. Jasne, że w grę wchodzi koszt przesyłki, ale bardzo często paczka pocztowa nie kosztuje więcej niż 6 zł, a większe zamówienia (nawet już od 70 zł) są za darmo. Dla książkoholików to istny raj ;) Tym bardziej, że w mojej ulubionej księgarni, czyli na znak.com.pl, praktycznie cały czas są promocje! - Taniej w pakiecie, obniżki, 3 za 2 itp. Raz na jakiś czas jest np. wielka akcja "Książka za 1zł". Mogę Wam jeszcze polecić księgarnię niemal z mojego sąsiedztwa: Selkar. Zdarza się, że książki są sporo tańsze, ale trzeba niestety już bardziej pogrzebać. 

3. Kody rabatowe, które znaleźć możemy na wielu stronach z promocjami (ja czasami korzystam z kodyrabatowe.pl, ale jest ich całe mnóstwo!). Bardzo często upoważniają do zakupu książek w promocyjnych cenach ze stron: Świat Książki, Tania książka, czy Matras.

4. Ebooki są coraz modniejsze i nieco tańsze. Chociaż osobiście wolę tradycyjną, papierową książkę (gazety również!), to jest to zawsze jakieś rozwiązanie.

5. Biedronka, ach Biedronka! Ubóstwiam ją całym sercem za książkowe promocje. Ostatnio dzięki Marcie za dyszkę dorwałam "Trafny wybór". W ten sposób w moje ręce wpadło wiele pozycji, nawet 50 % taniej. Warto zaglądać również do Auchan, Carrefour, Real czy Media Markt :)

6. Podsuń pomysł na prezent najbliższym. Przykładowo prawie całą Sagę Zmierzchu dostałam od siostry na urodziny/imieniny. W mojej biblioteczce znajduje się jeszcze kilka innych książek, które trafiły do mnie jako prezent. My dostajemy wymarzoną pozycję, a obdarowujący nie muszą głowić się, co nam kupić :)

Mam nadzieję, że dzięki temu postowi odkryjecie nowe źródła tanich książek :) Chętnie poznam też Wasze sposoby na powiększanie biblioteczki za grosze - dzielcie się nimi w komentarzach.




Na koniec chcę Was również zaprosić na moją nową stronę na Facebooku - Woman's World FIT . Od razu zaznaczam, że nie jestem guru w sprawach zdrowego stylu życia. Strona powstała z myślą wzajemnego motywowania się, dzielenia się sprawdzonymi poradami... Razem jest łatwiej dążyć do własnego ideału, prawda? :)

Miłego dnia!


P.S. Zapraszam do polubienia mnie na FACEBOOKU, INSTAGRAMIE oraz BLOGLOVIN :)

2 komentarze:

  1. ja postawiłam na e booki - niestety mój czytnik dokończył żywota :( sama też mówiłam, że wolę książkę papierową i nadal tak jest. Tylko kasy za mało na nie i miejsca na półce brak :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, kocham książki, uwielbiam, ubóstwiam! Mogłabym dostawać je przy każdej możliwej okazji. Dla mnie najtańszym sposobem jest szukanie perełek w bibliotekach, czytanie, a jeżeli książka jest wartościowa i fajna - idę i kupuję by mieć w swojej gablotce :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz! Mam nadzieję, że jeszcze tu zajrzysz :)